Sztuka sakralna ma od wieków naprawdę ogromną moc i zasięg. Skoro do dziś cieszy się aż tak dobrą kondycją, uważam że warto w jej kontekście opisać również prace tatuatorskie na przykładach twórczości Jamiego Luny. Czy tatuaż i religijne przedstawienia zabarwione dawką humoru to sposób zbliżania do siebie sfer pozornie nieprzystających, czyli kultury i religii ? Czy jednak rodzaj obrazoburstwa ?

Ikona wiecznie żywa!
Przez te lata pracy w studiu Endorfine a przede wszystkim życia w Polsce, kraju postrzeganym jako silnie katolicki, zauważyłem, że ikona (czyli obraz sakralny wyobrażający postacie świętych, sceny z ich życia, sceny biblijne lub liturgiczno-symboliczne) nigdy nie jest passe.
Do studia bardzo często zgłaszają się klienci, którzy chcą mieć wytatuowane motywy religijne. Historia przedstawień Jezusa Chrystusa w tatuażach jest długa. Pierwsze dowody na ich istnienie znamy z Jerozolimy oraz Egiptu, gdzie pojawiły się na przełomie VI і VII wieku. Tradycja ta została rozpowszechniona na terenach Armenii, Etiopii i Syrii przez chrześcijan ze Wschodu. Pomimo zakazu tatuowania się (wydanego w 787 roku przez papieża Hadriana I), od roku 1095, czyli od momentu rozpoczęcia wypraw krzyżowych, motywy religijne zaczęto umieszczać na skórze w całej Europie.
Postać Chrystusa jest bardzo popularna zarówno w historii sztuki jak i kulturze/ społeczeństwie (szczególnie w religijnej Polsce). Ikona miała stanowić “okno na Niebo”, nie zaś na świat, dlatego Jezus, Maryja czy święci w malarstwie lub mozaice zazwyczaj bywają pozbawieni ruchu, brakuje punktu kulminacyjnego czy nawet cieniowania. Jeśli pojawia się światło, to wychodzi ono z wnętrza i stanowi wyraz duchowości.

Jamie Luna – ikona w objęciach popkultury czy bunt przeciwko sacrum ?
Znamy wiele przykładów popkulturowego zacięcia mistycznego – wczesne utwory Madonny, filmy “Jesus Christ Superstar”, “Ostatnie kuszenie Chrystusa” czy “Stigmata”. Profanacja to słowo opisujące zjawisko naruszenia lub znieważenia sfery sacrum, pozbawienie wartości świętych obrazów lub przedmiotów bądź potraktowanie ich bez należytego szacunku. Jamie Luna w odważny i mocno kontrowersyjny sposób wykorzystuje obrazy religijne, ikony, krucyfiksy oraz im podobne, odziera je z pierwiastka boskości i łączy z popkulturą.
Pierwszy tatuaż artysty, o którym napiszę parę słów, to przedstawienie krucyfiksu, czyli krzyża z przybitą do niego postacią. Ariel, disneyowskiej Małej Syrenki, poza tym typowego dla przedstawień po XII w. Wcześniej stosowano cztery gwoździe: po jednym przybitym do każdej dłoni i stopy, w późniejszych występowały trzy, po jednym dla dłoni i jeden na stopach leżących jedna na drugiej. W ten sam sposób do krzyża przybita jest postać Ariel: obie jej dłonie przybito do ramion krzyża, trzeci gwóźdź przebija ogon. Z każdej rany wypływa czerwona stróżka krwi.
Do krzyża Chrystusa przybita jest tabliczka z napisem głoszącym po łacinie, hebrajsku i grecku: Jezus z Nazaretu, król Żydów, w formie łacińskiego skrótu INRI. Cztery duże litery, choć w zmienionej formie, bo po bokach przedstawienia znajdują się również w tatuażu Jamiego Luny. Są to litery AR (po lewej stronie) i EL (po prawej).
Ukrzyżowany Chrystus zazwyczaj nie ma nimbu, czyli aureoli, choć zdarzają się przedstawienia, gdzie jest on widoczny. Na tatuażu pojawia się on nad głową Małej Syrenki i ma wpisany w siebie równoramienny krzyż, na którego lewym ramieniu znajduje się litera “W”, na środku, ponad głową postaci “D”, a na prawym ramieniu “P” – skrót od Walt Disney Pictures. Twarz Ariel przedstawiona jest tak, jak w chrześcijańskich krucyfiksach – zbolała, omdlewająca, a jej oczy zwrócone są ku niebu.
W tym przypadku nie ma raczej wątpliwości: artysta kpi z motywu religijnego, zastępując postać Jezusa postacią z kreskówki. Być może ten sposób wybrał, by zakomunikować swój stosunek do religii jako czegoś nieprawdziwego.
Drugie przedstawienie to Matka Boska, stylizowana na renesansową, w stylu “Madonny z Dzieciątkiem” Lucasa Cranacha Starszego lub “Madonny z Dzieciątkiem i aniołem” Sandra Botticellego (przedstawienia obydwu malarzy charakteryzowały się bardzo zbliżonym, ortodoksyjnym podejściem). Madonny, również ta u Jamiego Luny, ujęte są do pasa lub kolan, ukazane jako młode kobiety, o delikatnych rysach twarzy, zaznaczonych lukach brwiowych, drobnych oczach i ustach. Głowy i ramiona okrywają płaszcze. Na obrazach Cranacha i Botticellego Maryja trzyma oburącz nagie, pulchne Dzieciątko, co jest elementem odróżniającym przedstawienia malarzy i tatuatora, u którego Madonna nie tuli Jezuska, a małego astronautę w pełnym rynsztunku. Przestrzeń poniżej astronauty zapełniona jest schematyczną wizją nocnego nieba lub kosmosu. Co ciekawe, inspiracją Jamiego Luny (oprócz fascynacji kosmosem czy popkulturyzacją NASA) mogła być figura na murze katedry w Salamance, prawdopodobnie jedyna w ogóle w historii sztuki sakralnej przedstawiająca kosmonautę.

Należy pamiętać o wszystkich obrazach na skórze w tematyce religijnej, najczęściej realistycznych. Ponadto należy wspomnieć, że współcześni artyści również wcale nie unikają kontrowersji, a nawet prawdziwej profanacji. Wspomnę chociażby prace takie jak “Piss Christ” Andresa Serrano (1987), “Ecce Homo” Elisabeth Ohlson Wallin (1998) czy “Pasję” Doroty Nieznalskiej (2001). Sztuka, w tym także sztuka tatuażu, rządzi się własnymi prawami i bardzo często jej funkcją jest szokowanie, naruszanie strefy komfortu odbiorcy. Działanie to służy przede wszystkim stworzeniu pola do dyskusji, czyni to w dodatku skutecznie: przecież właśnie zastanawiamy się chociażby nad kwestią, czy we współczesnym społeczeństwie mamy do czynienia z sekularyzacją, czy może religia dalej jest silna. A także nad tym, czy obrazki na ciele stanowią profanację.